Rozwód- warto skorzystać z pomocy

Ostrzeżenie: Historia tylko dla ludzi o mocnych nerwach!

Panią Magdę poznałam, gdy zdezorientowana i kompletnie zagubiona stanęła w drzwiach naszej kancelarii na Tarchominie.

Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie kobiety zaniedbanej i zagubionej, przy drugim wejrzeniu można było dostrzec subtelną urodę i mimo wszystko ciepło bijące z jej jasnych i wielkich oczu.

Od razu poczułam do niej sympatię, a pani Magda wtajemniczając mnie, podczas rozmowy w swoją sytuację, obdarzyła mnie zaufaniem.

Początek jej historii sięgał okresu na długo zanim się jeszcze spotkałyśmy. Pani Magda poznała mężczyznę, w którym zakochała się po pewnym czasie znajomości. Ów pan oświadczył jej się i wkrótce para wzięła ślub. Nie byłoby nic nadzwyczajnego w tej historii, gdyby nie to, że mąż pani Magdy zdradzał ją jeszcze przed ślubem.

Każdy z nas zastanawia się teraz: „jak to możliwe, że mężczyzna zdradzał swoją narzeczoną, a mimo to chciał z nią wziąć ślub”, prawda Drogi Czytelniku? Niestety, nie znam odpowiedzi na to pytanie. Taki jest świat, nie każde z zachowań innych ludzi jest dla nas wytłumaczalne.

Mimo, iż pewne symptomy wątpliwego zachowania narzeczonego docierały do Pani Magdy przed ślubem, to nasza klientka bagatelizowała je. Mężczyzna jeszcze przed ślubem budował wspólny dla nich dom. Kiedyś sąsiadka, która dopiero co wprowadziła się na nowe osiedle, zadzwoniła do Pani Magdy i powiedziała, że jej narzeczony zamiast remontować ich dom, urządza w nim imprezy. Pani Magda jednak nie zdawała sobie sprawy, że nie tylko imprezy miały miejsce w domu, który miał się stać przystanią dla młodego małżeństwa.

Po roku od zawarcia związku małżeńskiego, na świat przyszedł syn Pani Magdy i jej męża. Nasza klientka nie zdawała sobie sprawy, że w niecałe dwa miesiące później na świat przyszło drugie dziecko jej męża, pochodzące z nieformalnego związku.

Pewnego dnia, do drzwi pani Magdy zapukała inna kobieta z dzieckiem na ramieniu i oświadczyła, iż przyszła, bo dowiedziała się, że mąż pani Magdy jest chory i stęsknił się za swoim dzieckiem, a chwilowo nie jest możliwe, by je odwiedzić.

Jak możesz się domyślić, Drogi Czytelniku, Pani Magda załamała się, gdy doszła do niej waga słów wypowiedzianych przez kobietę stojącą u progu jej domu. Mąż próbował bagatelizować całą sytuację, mimo że uznał dziecko pochodzące spoza małżeństwa, o czym Pani Magda nie miała bladego pojęcia.

Cała sytuacja na tyle przytłoczyła panią Magdę, że przeżyła załamanie nerwowe. Ciężką sytuację pani Magdy wykorzystał jej mąż podczas sprawy rozwodowej. W postanowieniu zabezpieczającym powództwo, Sąd ustalił miejsce zamieszkania wspólnego syna przy ojcu. Pani Magda była przekonana, iż skoro została zdradzona, to wina jej męża za rozkład pożycia jest ewidentna, a dziecko z uwagi na swój wiek po prostu musi być przy niej. Prawo jednak nie zawsze działa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.  Decyzja ta tym bardziej podłamała panią Magdę. Na szczęście tylko w pierwszym momencie. Po czasie, pani Magda zdała sobie sprawę, iż musi wziąć sprawy w swoje ręce. I musi zrobić to teraz, póki jeszcze trwa postępowanie o rozwód i może coś z tym zrobić, zanim będzie za późno.

Pani Magda zjawiła się w naszej kancelarii w odpowiednim momencie. Ustaliłyśmy cele, które zamierzałyśmy zrealizować, a potem konsekwentnie dążyłyśmy do ich osiągnięcia. Była to ciężka praca, którą trzeba było wykonać. Jednakże, pani Magda, by odzyskać dziecko oraz spokój i stabilizację życiową, była gotowa do najwyższych poświęceń.

Postępowanie rozwodowe trwało jakiś okres czasu. Mogłam obserwować, jak u pani Magdy zachodzą zmiany i odzyskuje radość życia. Podziwiam silne kobiety, takie jak pani Magda.

Sprawa została rozstrzygnięta pomyślnie. W wyroku rozwodowym, m.in. miejsce zamieszkania dziecka zostało ustalone przy każdorazowym miejscu zamieszkania matki.

Najważniejsze, że Pani Magda poszukała pomocy, kiedy jeszcze nie było za późno.


Powiązane wpisy: